Gatunki inwazyjne: egzotyczni intruzi
Gatunki inwazyjne: egzotyczni intruzi

OBCE | Inwazyjne Gatunki Zwierząt w POLSCE (Może 2024)

OBCE | Inwazyjne Gatunki Zwierząt w POLSCE (Może 2024)
Anonim

Rosnące występowanie gatunków inwazyjnych i ich wpływ na różnorodność biologiczną spowodowały, że globalne ocieplenie i zmiany klimatu nie znalazły się w centrum uwagi środowiska, zwłaszcza że ONZ i wiele organizacji zajmujących się ochroną przyrody uznało rok 2010 za Międzynarodowy Rok Różnorodności Biologicznej. W szczególności działania dwóch inwazyjnych grup zwierząt w Ameryce Północnej - azjatyckiego karpia, kolekcji ryb euroazjatyckich należących do rodziny Cyprinidae oraz pytona birmańskiego (Python molurus bivittatus) - wzbudziły największą uwagę w ciągu roku.

Gatunki inwazyjne, znane również jako gatunki egzotyczne lub obce, to rośliny, zwierzęta i inne organizmy, które zostały wprowadzone przypadkowo lub celowo przez działania człowieka w miejsca poza ich naturalnym zasięgiem geograficznym. Wiele obcych gatunków uwolnionych w nowych środowiskach nie przeżywa bardzo długo, ponieważ nie posiadają narzędzi ewolucyjnych, aby dostosować się do wyzwań nowego siedliska. Niektóre gatunki wprowadzane do nowych środowisk mają jednak wbudowaną przewagę konkurencyjną nad gatunkami rodzimymi; mogą osiedlić się w nowym środowisku i zakłócać tam procesy ekologiczne, zwłaszcza jeśli w ich nowym środowisku nie ma naturalnych drapieżników, aby utrzymać je w ryzach. Ponieważ konkurenci inwazyjni udaremniają rodzime gatunki w ich dążeniach do uzyskania pożywienia, z czasem mogą skutecznie zastąpić, a tym samym wyeliminować z ekosystemu gatunki, z którymi konkurują. Z drugiej strony, inwazyjne drapieżniki, które również mogą rozprzestrzeniać choroby, mogą być tak biegłe w chwytaniu zdobyczy, że populacje zdobyczy zanikają z czasem, a wiele gatunków drapieżnych jest eliminowanych z dotkniętych ekosystemów.

Jednym z najlepszych współczesnych przykładów inwazyjnego konkurenta jest karp azjatycki. Po tym, jak został zabrany do Stanów Zjednoczonych w latach 70. XX wieku, aby pomóc w zwalczaniu glonów w hodowlach sumów na Głębokim Południu, karpia zwyczajnego (Hypophthalmichthys nobilis) i karpia srebrnego (H. molitrix) uciekł do systemu rzeki Missisipi podczas epizodów powodziowych na początku lat 90.. Po ustanowieniu samowystarczalnych populacji w dolnej rzece Missisipi zaczęli przemieszczać się na północ. Do tej pory ograniczały się do zlewni rzeki Missisipi; jednak obawia się, że wejdą do Wielkich Jezior przez Kanał Sanitarno-Statkowy w Chicago. Będąc w ekosystemie Wielkich Jezior, mogą poważnie zakłócić łańcuch pokarmowy głównych jezior i przyległych rzek. Te dwa gatunki karpi stanowią największe niebezpieczeństwo. Spożywają duże ilości glonów i zooplanktonu, jedząc nawet 40% masy ciała dziennie. Są zaciekłymi konkurentami, którzy często odsuwają na bok rodzime ryby w celu zdobycia pożywienia, a ich populacje szybko rosną, stanowiąc 90% biomasy na niektórych odcinkach rzek Missisipi i Illinois. (Niektórzy naukowcy sugerują jednak, że uderzenie karpia może zostać złagodzone obecnością małży Quagga, Dreissena bugensis, mięczaka karmiącego filtr, który już odtłuszcza plankton z części Wielkich Jezior). Ponadto srebrny karp często skacze z wody zaskoczony hałasem, co stanowi zagrożenie dla życia dla wędkarzy, narciarzy wodnych i żeglarzy.

Po odkryciu DNA azjatyckiego karpia w kanale sanitarnym i morskim w Chicago oraz w jeziorze Michigan wybuchła kontrowersja między Illinois a koalicją innych stanów Wielkich Jezior i prowincji kanadyjskiej. Koalicja poprosiła Illinois o zamknięcie śluz, aby zapobiec przeniesieniu karpia między rzeką Missisipi a Wielkimi Jeziorami. Powołując się na potencjalną utratę dochodów z transportu, Illinois odmówiło - akcja, która złożyła dwie petycje do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych i jedną do Federalnego Sądu Rejonowego w celu zmuszenia Illinois do zamknięcia śluz kanału. W każdej z tych prób znalezienia prawnego rozwiązania problemu w 2010 r. Koalicja została odrzucona. Jednak ogłoszenie z początku września, że ​​John Goss, były dyrektor Departamentu Zasobów Naturalnych Indiany, będzie pełnił funkcję Prezydenta USA. Azjatycki car-barak Baracka Obamy, wraz z przydziałem 79 milionów dolarów wcześniej w tym roku, zasygnalizował większe zaangażowanie Białego Domu w sprawę.

Natomiast ekosystemy Florydy spotkały się z innym rodzajem najeźdźców. W przeciwieństwie do karpia azjatyckiego pyton birmański jest żarłocznym drapieżnikiem. Wydane w krajobraz Florydy po tym, jak huragan Andrew zniszczył sklepy zoologiczne w 1992 roku, a także przez właścicieli zwierząt domowych o zmienionym sercu, pytony birmańskie ustanowiły populacje lęgowe w tym stanie. Dorastając do prawie 6 m długości, te gigantyczne węże zwężające stały się znaczącymi drapieżnikami w okolicy, rzucając wyzwanie amerykańskiemu aligatorowi (Alligator mississippiensis) o dominację. Upodobanie pytona do spożywania szczura leśnego Key Largo (Neotoma floridana) i bociana drzewnego (Mycteria americana) spowodowało lokalny spadek obu gatunków. Gdy liczba pytonów nadal rośnie, presja drapieżników na te i inne zwierzęta drapieżne również wzrośnie. Menedżerowie dzikiej przyrody i urzędnicy rządowi porzucili nadzieję na całkowitą eliminację zwierząt, zamiast tego zdecydowali się na wdrożenie programu monitorowania i kontroli. Martwią się także, że birmański pyton może krzyżować się z bardziej agresywnym pytonem afrykańskim (Python sebae sebae), innym gatunkiem wypuszczonym przez właścicieli zwierząt domowych. Zainteresowani pozostają jednak optymistycznie nastawieni do trzymania zwierząt. Uważa się, że zimna klapa schodząca na Florydę w styczniu 2010 r. Zabiła dużą liczbę pytonów.

Niestety karp azjatycki i pyton birmański to tylko dwa przykłady kilku gatunków inwazyjnych, które obecnie dotykają Amerykę Północną. W XIX i XX wieku region Wielkich Jezior został zmieniony przez minoga morskiego (Petromyzon marinus), prymitywną rybę, która używa specjalnie zmodyfikowanego przyssawki do zaczepiania się o zwierzynę łowną i spuszczania krwi. W latach osiemdziesiątych wprowadzenie omułka zebry (Dreissena polymorpha), mięczaka karmiącego filtrami, który zatyka rury wodociągowe i usuwa większość glonów z ekosystemów wodnych, w których żyje, powodując dalsze zakłócenia ekologiczne. Inne części Stanów Zjednoczonych pokryte są kudzu (Pueraria montana var. Lobata), szybko rosnącą winoroślą pochodzącą z Azji, która pozbawia rodzime rośliny światła słonecznego i nękaną czerwoną importowaną mrówką ognistą (Solenopsis invicta), agresywnym rojem i gryzieniem gatunki rodzime dla Ameryki Południowej.

Problem gatunków inwazyjnych nie jest ani nowy, ani ograniczony do Ameryki Północnej. Jednym z najbardziej znanych przykładów historycznych jest rozprzestrzenianie się szczura norweskiego lub brązowego (Rattus norvegicus) na wyspach Oceanu Spokojnego. Od przypadkowego wprowadzenia szczura w rejsy badawcze między końcem XVIII i XIX wieku populacje osiedliły się na licznych wyspach Pacyfiku, w tym na Hawajach i Nowej Zelandii, gdzie żerują na wielu rodzimych ptakach, małych gadów i płazach. Psy, koty, świnie i inne udomowione zwierzęta zabrane na nowe ziemie spowodowały wyginięcie wielu innych gatunków, w tym dodo (Raphus cucullatus). W dzisiejszych czasach czerwone wiewiórki (Sciurus vulgaris) w Wielkiej Brytanii zastępuje się północnoamerykańskimi szarymi wiewiórkami (S. carolinensis), które rozmnażają się szybciej niż czerwone wiewiórki i są lepiej przygotowane do przetrwania w trudnych warunkach.

Chociaż gatunki inwazyjne występują na wszystkich kontynentach, Australia i Oceania zostały szczególnie mocno dotknięte. Pierwsza fala gatunków inwazyjnych przybyła do Australii i wysp Pacyfiku wraz z europejskimi odkrywcami w postaci dzikich kotów i różnych gatunków szczurów. Europejskie dzikie króliki (Oryctolagus cuniculus) zostały wprowadzone na kontynent w 1827 r. I znacznie się namnożyły. Z czasem zdegradowały pastwiska, usuwając korę z rodzimych drzew i krzewów oraz konsumując nasiona i liście. Czerwony lis (Vulpes vulpes) siał spustoszenie na torbaczach i rodzimych gryzoniach od czasu ich wprowadzenia w latach 50. XIX wieku. Żarłoczna ropucha trzcinowa (Bufo marinus), trujący gatunek z kilkoma naturalnymi drapieżnikami, została wprowadzona do Australii w latach 30. XX wieku z Hawajów w celu zmniejszenia wpływu chrząszczy na plantacje trzciny cukrowej. Ropuchy trzcinowe są odpowiedzialne za różnorodne choroby, takie jak spadek populacji rodzimych gatunków ofiar (pszczół i innych małych zwierząt), spadek populacji gatunków płazów, które z nimi konkurują, oraz zatruwanie gatunków, które je konsumują. Na Guam, Saipan i kilku innych wyspach Pacyfiku wąż brunatny (Boiga nieregularny) spowodował wyginięcie kilku ptaków, gadów i płazów oraz dwóch z trzech rodzimych gatunków nietoperzy Guam.

Najlepszym sposobem na powstrzymanie dalszych inwazji i przyczynienie się do ochrony różnorodności biologicznej jest zapobieganie wprowadzaniu gatunków egzotycznych na nowe obszary. Chociaż handel międzynarodowy i podróże nadal stwarzają możliwości dla „egzotycznych pasażerów na gapę”, rządy i obywatele mogą zmniejszyć ryzyko ich uwolnienia do nowych środowisk. Bliższa kontrola palet, pojemników i innych międzynarodowych przesyłek w portach wyjścia i przylotu może odkryć owady, nasiona i inne organizmy pasażerskie. Ostrzejsze grzywny i groźba uwięzienia mogą również zniechęcać nabywców, sprzedawców i przewoźników nielegalnych zwierząt egzotycznych.

Bardziej rygorystyczna kontrola w portach nie będzie jednak działać w przypadku gatunków inwazyjnych już ustalonych. Na przykład zmiany klimatu mogą dać nowym gatunkom inwazyjnym nowe możliwości. Wykazano, że dalszy wzrost stężenia dwutlenku węgla w atmosferze napędza fotosyntezę (a tym samym wzrost i sukces reprodukcyjny) w niektórych roślinach. W przypadku najeźdźców botanicznych, takich jak kudzu i słodko-gorzkie gatunki orientalne (Celastrus orbiculatus), ocieplenie klimatu związane ze wzrostem węgla atmosferycznego prawdopodobnie pozwoli tym gatunkom uzyskać przyczółek w siedliskach, które wcześniej były dla nich niedostępne. Aby zapobiec takim scenariuszom, należy wprowadzić agresywne programy monitorowania i eliminacji. Idealnie byłoby, gdyby działania te, w połączeniu ze skutecznymi programami edukacyjnymi, dającymi obywatelom wiedzę i zasoby pozwalające radzić sobie z egzotycznymi roślinami, zwierzętami i innymi gatunkami w ich regionie, zapobiegną dalszej utracie różnorodności biologicznej z gatunków inwazyjnych.